Słowiańscy wojownicy – obrońcy czy agresorzy?

Interesujesz się kulturą, historią i wierzeniami Słowian. To oczywiste, skoro znajdujesz się na tej stronie. Na pewno znasz już przynajmniej kilkoro przedstawicieli boskiego panteonu, kojarzysz najpopularniejsze słowiańskie symbole, jednak wciąż jesteś głodny wiedzy o życiu przed wiekami. No właśnie – jak to życie właściwie wyglądało? Wiesz już całkiem sporo o słowiańskich osadach, o uprawach i łowiectwie, tradycjach i rytuałach. Jednak nieodłącznym elementem życia każdego narodu czy plemienia była – i zawsze będzie – walka. Jak nasi przodkowie odnajdywali się na tym polu? Byli obrońcami czy agresorami? W momencie zagrożenia wybierali walkę czy ucieczkę? Słowem – jacy byli słowiańscy wojownicy? Odpowiedź na to oraz inne pytania znajdziesz w naszym artykule.

Bolesławowa drużyna, obraz Michała Byliny
Bolesławowa drużyna, obraz Michała Byliny

Słowianie w skandynawskich sagach

Informacji na interesujący nas temat należy w pierwszej kolejności poszukać w Skandynawii. Dlaczego akurat tam? Otóż okazuje się, że Słowianie w opowieściach z północy zdobyli wysokie notowania w kategorii wyjątkowo walecznych, okrutnych i zażartych wojowników! Jeśli więc dotąd w twoich wyobrażeniach święcił triumf obraz Słowian, jako pokojowego ludu nieszukającego z nikim zwady… cóż – pora się z nim pożegnać. 

Przejdźmy jednak do konkretów, a więc do zweryfikowanych (w granicach możliwości narzuconych przez upływ czasu) informacji. Wiemy, że pod koniec X wieku wojownicy słowiańscy w swych łodziach brali udział w co najmniej kilku bitwach, jakie rozegrały się pomiędzy Duńczykami a Norwegami. Nasi przodkowie niejednokrotnie w tamtym okresie występowali jako sojusznicy jednej ze stron konfliktu. Prócz tego zarówno we wcześniejszych, jak i późniejszych latach, aż do końca XII wieku, nasi wojowniczy przodkowie z upodobaniem plądrowali bliższe i dalsze wybrzeża Bałtyku. W sagach skandynawskich obraz Słowian rysuje się w dość ponurych barwach. Byli oni niewątpliwie wysoko cenieni za waleczność i znajomość wojennego rzemiosła, lecz właśnie dlatego – wyjątkowo się ich obawiano. 

Zanim na dobre zagłębimy się w opowieści północy, udajmy się na moment na południe. Szkoda byłoby pominąć milczeniem informację o słowiańskim plemieniu Welegezytów, którzy na początku VII wieku wraz z Awarami spustoszyli półwysep grecki, osiedlając się w Tesalii. Należy uczciwie przyznać, że również w tamtych, tak odległych od Skandynawii rejonach zdobyli sławę wyjątkowo brutalnych i bitnych wojowników. Wróćmy jednak do wybrzeża Bałtyku. Jak wyglądały dzieje naszych przodków na zimnych wodach północy?

Wiciędze i chąśnicy – postrach Bałtyku?

To zadziwiające, że pamięć o naszych wojownikach przetrwała w opowieściach innych ludów, a tak trudno odnaleźć ją w rodzimych podaniach i legendach. Równocześnie nie będzie chyba nadinterpretacją hipoteza, że świadczy to o potędze Słowian, skoro na stałe zagościli oni w sagach innych nacji. 

Dawnych słowiańskich wojowników siejących postrach na morzu nazywano chąśnikami – co znaczy tyle co “grabieżcy” – lub wiciędzami. Przemieszczali się oni lekkimi i zwrotnymi łodziami, mogącymi pomieścić około czterdziestu wojowników. Były one na tyle lekkie, że załoga bez problemu mogła przenieść łódź na własnych ramionach. Łodzie zdobione były zwierzęcymi czaszkami, które już z daleka budziły respekt i trwogę. Skąd pochodził typowy chąśnik? Zwykle wywodził się spośród plemion Słowian połabskich zamieszkujących tereny dzisiejszej niemieckiej Rugii. Niejeden wojownik pochodził też z takich plemion jak Wolinianie, Szczecinianie oraz Pomorzanie. 

Rycina prezentująca chąśników niosących swoją łódź
Rycina prezentująca chąśników niosących swoją łódź

Wojowniczki słowiańskie – czy istniały?

Warto wspomnieć, że tym, co możemy nazwać pirackim rzemiosłem, parali się – według aktualnej wiedzy – przede wszystkim mężczyźni. Czy w związku z tym mamy pewność, że słowiańskie kobiety nie zajmowały się wojaczką? Niekoniecznie. To interesujące zagadnienie jest obiektem badań wielu naukowców zainspirowanych pojedynczymi grobami kobiecymi, w których znaleziono broń dawnych Słowian, głównie taką jak topory, rzadziej groty strzał lub włócznie. Jednym z ciekawszych grobów jest ten odnaleziony na duńskiej wyspie Langeland. Na cmentarzysku wikińskim odkryto między innymi grób kobiety pochowanej z ewidentnie słowiańskim toporem, który może wskazywać na jej słowiańskie pochodzenie. Czy opowieści jakoby istniały słowiańskie wojowniczki, należy włożyć między bajki? Absolutnie nie. Zdecydowanie słuszniej będzie czekać na kolejne odkrycia i wyniki badań naukowców, które wcześniej czy później przyniosą odpowiedź na nasze pytania. Nawiasem mówiąc, warto nadmienić, że zajmujące wysoką pozycję we współczesnej popkulturze wikińskie wojowniczki, nie odgrywały szczególnie istotnej roli we właściwych im czasach. W istocie odsetek grobów kobiecych, w których znaleziono broń mogącą świadczyć o wojennym rzemiośle właścicielki, jest bardzo niski. Nie wyklucza to obecności w historii Skandynawii wojowniczek, jednak nie ma mowy o ich znaczącym udziale w walkach. Niezwyciężone, piękne i silne walkirie pozostają więc w przede wszystkim w sferze mitów.

Książę Racibor – słowiański wojownik i materiał na legendę

Jakim kronikarzom zawdzięczamy informacje na temat słowiańskich piratów? Należą do nich na przykład Saxo Grammaticus, Adam z Bremy oraz Snorri Sturluson. Pamięć o wojownikach przetrwała między innymi w sadze o napaści na jedno z najważniejszych miast portowych Skandynawii – Konungahela (aktualnie Kungälv w Szwecji). Sagę znamy w wersji spisanej przez Snorriego Sturlusona, który jednak nie był świadkiem opisanych wydarzeń – urodził się bowiem około czterdziestu lat później. Według kronikarza w początkach sierpnia 1135 (lub 1136) roku książę pomorski Racibor na czele słowiańskiej floty najechał to portowe miasto. Przybyli pod jego dowództwem chąśnicy doszczętnie splądrowali i zniszczyli gród, biorąc w niewolę lub mordując mieszkańców. Książę Racibor dowodził podobnymi wyprawami zarówno przed jak i po tym wydarzeniu. Swego czasu podbił również Roskilde, w odwecie za atakowanie tak istotnej dla Słowian Rugii. 

Ruryk wraz z braćmi Syneusem i Truworem witany w Starej Ładodze. Obraz Wiktora Wasniecowa
Ruryk wraz z braćmi Syneusem i Truworem witany w Starej Ładodze. Obraz Wiktora Wasniecowa

Jaka była broń dawnych Słowian?

Warto przyjrzeć się choć z grubsza uzbrojeniu naszych przodków. Wiciędze uzbrojeni byli zwykle w topory bojowe, oszczepy i łuki, chronili się hełmami i tarczami, zakładali kaftany nabijane ćwiekami lub ewentualnie kolczugi. Tak wyglądało standardowe wyposażenie słowiańskiego pirata. A jak uzbrojeni byli “zwykli” członkowie plemion, mieszkający w głębi terytorium słowiańskiego? Przede wszystkim rodzaj broni i jej jakość była oczywiście uzależniona od zamożności jej posiadacza oraz warstwy społecznej, do jakiej przynależał. Jedynie dobrze sytuowany wojownik słowiański mógł się poszczycić posiadaniem takiej broni jak topór bojowy, miecz, a także takim wyposażeniem jak hełm, kolczuga i tarcza. Ubożsi członkowie plemion, którzy przecież też nieraz musieli uczestniczyć w walkach, zadowalali się bronią, którą często samodzielnie wytwarzali. Groźną bronią w doświadczonych rękach bywały nawet kamienie. Posługiwano się również procami, drewnianymi pałkami, nasiekańcami, łukami i kuszami, oszczepami, widłami oraz siekierami. Te ostatnie używane były do walki wręcz lub miotano nimi na odległość. Przydatne były nie tylko w walce, ale również podczas polowań oraz jako narzędzie pracy. W Polsce znamy je doskonale pod nazwą ciupag, choć oczywiście sprzedawane obecnie na Krupówkach okazy w niczym nie przypominają dawnej broni. Broń Słowian to również noże słowiańskie, choć akurat ich używano głównie podczas codziennych czynności.

Początek i koniec historii

W gruncie rzeczy trudno powiedzieć w jakim dokładnie okresie rozpoczęła się działalność wiciędzy. Jak już wspomniano, pierwsze wiarygodne wzmianki o nich pochodzą z wieku X, jednak oczywistym jest, że początki ich historii sięgają dawniejszych czasów. Mamy jednak przynajmniej pewność co do końcowego okresu ich działalności. Miał on ścisły związek z rozwijającą się coraz gwałtowniej chrystianizacją oraz sprzymierzonymi Niemcami i Duńczykami. Szczególnie Dania była wyczerpana ciągłymi atakami słowiańskich plemion. Pod płaszczykiem krucjaty podjęto więc zdecydowane działania skierowane przeciwko Słowianom. Za ostateczne zwycięstwo nad nimi uznaje się zdobycie Rugii i zniszczenie Arkony przez króla duńskiego Waldemara I, które miało miejsce 12 czerwca 1168 roku. Od tamtej chwili chąśba, łupieżcze wyprawy i sianie postrachu wzdłuż wybrzeży Bałtyku stały się dla Słowian przeszłością.

Źródła

  1. Zdziebłowski S., Potężni wojownicy i piękne kobiety – obraz Słowian w średniowejcznej Skandynawii [w:] Kurier historyczny https://kurierhistoryczny.pl/artykul/potezni-wojownicy-i-piekne-kobiety-obraz-slowian-w-sredniowiecznej-skandynawii,371
  2. Gardeła L., Magia, kobiety i śmierć w świecie wikingów, wyd. Triglav
  3. Moszyński K., Kultura ludowa Słowian. Kultura materialna.

Podobne wpisy:

O autorze Redakcja Słowiański Bestiariusz

Sprawdź jeszcze to

głagolica

Pismo Słowian – czy istniało?

Jednym z powodów, dla których wiedza na temat najstarszych słowiańskich wierzeń, historii i kultury pozostaje …

2 komentarze

  1. „…zniszczenie Arkony przez króla duńskiego Waldemara I, które miało miejsce 12 czerwca 1968 roku”

    A dokładniej 1168 roku…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *