Swaćba – słowiański obrzęd zaślubin
Od kilkunastu lat wśród miłośników kultury słowiańskiej, popularne stało się zawieranie ślubu według starych tradycji. Ceremonie prowadzone na modłę starosłowiańską nie tylko odwołują się do naszych korzeni, ale stanowią również niezwykle efektowne widowisko. Oczywiście obecna forma zaślubin stanowi, w mniejszym lub większym stopniu, swobodną interpretację historycznego rytuału. Jest to nieuniknioną konsekwencję upływu czasu i zacierania się tradycji. Pomimo tego wciąż posiadamy pewne informacje na temat przebiegu słowiańskiego obrzędu zaślubin.
Termin swaćba – co oznacza?
Słowo swaćba bądź też swadźba, wywodzi się bezpośrednio od wyrazu swat. Wyraz ten ma zaś szczególne znaczenie, pochodzi bowiem od słowa swój. Swat oznaczał więc dla naszych przodków swojego człowieka, osobę godną zaufania, a równocześnie znaczącą i ważną. Jednak dlaczego poświęcam tak dużo uwagi osobie swata, a nie samej ceremonii? Odpowiedź nasuwa się od razu, jeśli uważniej przyjrzymy się etymologii słowa swaćba. Zwróćmy uwagę, że to ono wywodzi się od słowa swat. Nie na odwrót. Nie będzie więc nadużyciem wysnucie wniosku, że pierwsze skrzypce w czasie ceremonii zaślubin grała nie para młoda, lecz… właśnie swat, bądź też – jak podają niektóre źródła – dziewosłęb.
Rola swata w obrzędzie zaślubin
Jakie znaczenie miała obecność swata dla pary młodej oraz ich rodzin? Ogromne. Można śmiało stwierdzić, że gdyby nie jego działania do ślubu mogłoby w ogóle nie dojść. Obowiązkiem swata było bowiem przedstawienie obu rodzinom propozycji małżeńskiej oraz doprowadzenie do obustronnej zgody. Na tym nie kończyła się jednak jego rola. Kiedy już obie strony wyraziły zgodę na ślub, przeprowadzano uroczyste zrękowiny, czy też zmówiny, nad którymi pieczę sprawował swat. Ceremoniał ten był wiążący, a zerwanie zaręczyn było bardzo źle widziane, chyba że dochodziło do niego za obopólną zgodą rodzin. Rolą swata było także odebranie samej przysięgi małżeńskiej.
Małżeństwo z rozsądku
Niestety mamy powody przypuszczać, że osoby najbardziej zainteresowane, to jest narzeczeni, niewielki mieli wpływ na wybór przyszłego małżonka. Choć wśród starożytnych Słowian nie było mowy o kupowaniu żon, czy też o porwaniach, to jednak małżeństwa zawierane były z rozsądku, dyktowane przede wszystkim wolą starszych. Istotne były korzyści dla całej rodziny – spowinowacenie ze znaczącymi osobistościami oraz pomnożenie dobytku.
Posag i wiano
Swaćba była ceremonią łączącą nie tylko dwoje młodych ludzi, ale też dwie obce sobie rodziny, które miały być odtąd spowinowacone. Dlatego też tradycją było, że młody wnosił wiano a młoda posag, które stanowiły materialny dowód przyjaźni zawartej pomiędzy obydwoma rodami.
Przebieg ceremonii
Można powiedzieć, że swaćba rozpoczynała się już w momencie wyprowadzania młodych z domów rodzinnych. Drużki panny młodej starały się odwlec moment opuszczenia przez nią domu, pan młody musiał więc sporo się natrudzić, aby wyrwać z ich rąk przyszłą małżonkę. Całą ceremonię ślubną starano się maksymalnie wydłużyć, weselnicy wymyślali więc co i rusz nowe zabawy, żarty, przyśpiewki i mowy.
Co to jest posag?
Kiedy już młodzi dotarli na miejsce ceremonii, odbywał się tak zwany posag lub pociąg. Idąca w korowodzie panna młoda sięgała ręką do męża i pociągała go do siebie. Następnie kobieta i mężczyzna pierwszy raz zasiadali wspólnie na odwróconej włosiem do góry zwierzęcej skórze. Wtedy też rodzice panny młodej ujawniali co przeznaczyli na wyrównanie wniesionego przez pana młodego wiana.
Przysięga małżeńska i uczta weselna
Przysięga małżeńska odbierana była przez swata lub żercę, w obecności podobizn bogów lub też w świętym gaju, przy czym dłonie małżonków były symbolicznie związywane. Samo wesele nie mogło się oczywiście obyć bez wystawnej uczty, której istotnym elementem było dzielenie pomiędzy gości obrzędowego pieczywa, zwanego – zależnie od regionu – kołaczem lub korowajem. Kołacz weselny pieczony był z namaszczeniem, z zachowaniem tradycyjnych składników oraz rytualnych śpiewów i zaklęć. Sama uczta musiała być wystawna, huczna i… sprośna. Jak dyplomatycznie i trafnie pisał Aleksander Brückner, sprośności te „duchowni wspominają ze zgrozą, a etnografowie dyskretnie przemilczają”. Po uczcie, tańcach i śpiewach przychodził moment na pokładziny, które oczywiście nie odbywały się w małżeńskiej alkowie, lecz w pobliżu weselników, tak aby były dobrze widziane i słyszane.
Oczepiny, uroki i domowe demony
Oczepiny są jednym z elementów tradycji słowiańskiej, które – choć w zmodyfikowanej formie – przetrwały nieomal do dnia dzisiejszego. Włosy panny młodej rozplatano, ścinano i czasem palono, następnie zakładano jej czepiec- kobiecy symbol stanu małżeńskiego. Z samym przybyciem nowej kobiety do domostwa wiązało się dużo ceremonii i rytuałów. Już w drodze do niego starano się odstraszyć złe moce. Trzaskano więc w żelazo, strzelano z bata, hałasowano, a nawet dla niepoznaki przebierano świeżo upieczoną żonę, aby złe duchy jej nie rozpoznały.
W nowym domostwie niezwykle ważnym rytuałem było poświęcenie przez żercę małżeńskiego łoża. Podczas rytuału żerca odpędzał złe duchy, polecał młodych opiece bogów i rodzanic, a także prosił o przychylność domowe duchy. Do tego ostatniego punktu przywiązywano dużą wagę, uważano bowiem, że młoda małżonka nie jest dobrze widziana przez tych niezwykłych mieszkańców gospodarstwa. Wkupienie się w ich łaski było oczywiście niezbędnym warunkiem spokojnego życia. Kobieta musiała więc zachowywać postawę pełną szacunku i pokory. Stąd wywodzi się tradycja przenoszenia panny młodej przez próg, aby bezceremonialnym wkroczeniem do nowej siedziby nie uraziła domowej świty. Do tradycji należało też obejście każdego kąta gospodarstwa, zwłaszcza stołu i paleniska. Wydaje się jednak, że najlepszym sposobem przebłagania domowych duchów było szybkie urodzenie syna, dzięki czemu niewiasta, czyli niewiadoma, stawała się nareszcie prawowitą domowniczką i członkinią rodziny.
Bibliografia:
Brückner A., Dzieje kultury polskiej