We wszystkich wierzeniach istnieje mit o stworzeniu świata. Jednakże Słowianie mają ten problem, że nie zachowały się źródła pisane, które pozwoliłyby jednoznacznie przedstawić słowiański mit o stworzeniu świata i odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących religii słowiańskiej. To, co dzisiaj wiemy, oparte jest na badaniach językoznawczych i etymologicznych oraz na odkryciach archeologicznych.
Pod koniec XIX w. została spisana pewna wersja mitu stworzenie świata, którą można uznać za wiarygodną. Co prawda, nie używa ona imion słowiańskich Bogów, lecz jako stworzycieli świata przedstawia diabła i Boga, ale jako całość całkowicie różni się od kreacjonistycznych wizji chrześcijan. Nie ukrywajmy, że o ile chrystianizacja ziem słowiańskich poprzez niszczenie świątyń i posągów przebiegła, dzisiaj możemy to powiedzieć, pomyślnie, to języka i głęboko zakorzenionej wiary i kultury zabrać Słowianom nie mogli. Zwłaszcza, że Słowianie mieli niezwykły dar do gawędziarstwa, a przed nadejściem misjonarzy, a także i długo po nich, nie było chyba lepszego czasu na spędzanie długich zimowych wieczorów niż opowiadanie mitów i baśni.
Ponoć sam Iwan Groźny miał na dworze trzech ślepców, którzy opowiadali mu bajki na dobranoc. Niestety, kilkadziesiąt lat później car Aleksy Michajłowicz zorganizował obławę na bajarzy, którym obcinano języki.
„Wiele osób niemądrze wierzy w sny, złe oko i ptasi śpiew oraz propaguje zagadki i legendy, z powodu głupiego gadania, hulanek i złorzeczenia gubią one swoje dusze” Edykt carski z 1649
Ale koniec już tych historycznych wywodów, przejdźmy do samego mitu. W tym poniżej połączyłam w spójną całość kilka wersji.
Słowiański mit o stworzeniu świata
Na początku było tylko bezkresne morze i światło. Nad tą otchłanią pod postacią łabędzia krążył Świętowit. Dokuczała mu samotność, dlatego kiedy zobaczył na wodzie swój cień, postanowił oddzielić go od siebie. Tak narodzili się Perun, który zamieszkał świat ponad taflą morza, oraz Weles nurkujący w wielkim oceanie. Jednakże im także znudził się ten pusty świat.
Wtedy to Weles postanowił wyłowić z dna morza garść piachu. Dopiero za trzecim razem, gdy poprawnie wypowiedział zaklęcie ”z mocą Peruna i moją”, udało mu się wyciągnąć piach nad powierzchnię wody, poprzednio ukrywszy odrobinę dla siebie w ustach. Perun rzucił piasek na powierzchnię wody, a ten zaczął rosnąć. Weles wtedy zakrztusił się powiększającym w ustach piachem i wypluł go. Tak powstały góry.
Stworzony ląd był niewielki, dlatego Weles ponownie postanowił nie dzielić się z bratem ziemią i zabrać wszystko dla siebie. Gdy zmęczony Perun zasnął, Weles postanowił zepchnąć brata do morza. Wziął go delikatnie na ręce, a gdy tylko zaczął zbliżać się do brzegu, ziemia zaczęła się rozrastać w zastraszającym tempie. Obudzony tym Perun przestraszył się, że braknie dla niego nieba, więc posłał pszczołę, która miała zbadać tę sprawę. Ta poleciała podsłuchać rozmowę Welesa ze stworzonym przez niego kozłem. Przekazała ona usłyszaną wiadomość, że aby ląd przestał się rozrastać, trzeba wyznaczyć kierunki świata. Perun ukręcił z fal morskich kij i nim wyznaczył cztery kierunki świata. W ten sposób powstał ląd, który znamy.
Bracia kłócili się o to, kto ma panować nad światem. Wtedy ponownie pojawił się Świętowit i podzielił między nimi sprawiedliwie świat. Perun dostał we władanie niebo i ziemię, a Weles panował nad Nawią.
Mit ten miał niewiele różniące się od siebie wersje. Przykładowo Perun miał pływać po morzu łodzią, gdy nagle wynurzył się Weles, który spytany o to, kim jest, zgodził się odpowiedzieć pod warunkiem takim, że Perun pozwoli mu wejść na łódź. Jeszcze inna wersja mówi o Welesie, który powstał z odbicia Peruna w wodzie (co tylko potwierdzałoby teorię dualistyczną stworzenia świata). W podkarpackiej z kolei ludowej baśni obaj stwórcy występują pod postacią dwóch gołębi (lub kaczek) siedzących na dębie, z których jeden nurkuje w morzu i przynosi z dna w dziobie trochę piasku. Niektórzy twierdzą także, że zamiast Peruna świat stworzył Swaróg. Albo, że pojawił się on zamiast Świętowita.
Nie ważne, jak wiele różnych głosów w tej sprawie się pojawia, zdecydowana większość, jak nie wszystkie, opowiadają o dwóch przeciwstawnych siłach. Nie można ich nazwać dobrą i złą, są neutralne, a żadna z nich nie jest w stanie samodzielnie stworzyć świata, dlatego siły te muszą ze sobą współpracować. Jedna z tych sił (Perun/Swaróg) panuje nad niebem, druga (Weles) nad sferą ciemną, pozamaterialną. Po środku zaś, czyli tu, gdzie my żyjemy, cały nasz świat znajdujący się między Nawią a Prawią, gdzie stykają (nie walczą, lecz uzupełniają się wzajemnie, współpracują) się te dwie przeciwstawne moce.
Jest też pewna pieśń archaiczna, przekazana nam przez Zjazd Taraki, która mimo widocznych naleciałości chrześcijańskich, ma z nimi niewiele wspólnego. Oto jej tekst (zapis fonetyczny)
oj jakże buło iz preżda wika, oj daj boh
da todi ne buło ni neba ni zemli (ref. itd.)
a tilki buło sjinieje morie
na tomu mori horyły wohni
koło tych wohniej sedyły swiaty
taj radyły radońku koho w morie posłat’
oj pojdy Petro u morie na dno
oj dostań Petro żowtoho piesku
taj posjejemu po wsjiomu swietu
sziob urodyło nebo i zemlia
nebo zoriami zemlia kwitami
jak było z początku świata
wtedy nie było nieba i ziemi
a tylko było niebieskie morze
na tym morzu płonęły ognie
wokół tych ogni siedzieli święci
radzili radą kogo w morze posłać
pójdź Piotrze w morze na dno
dobądź Piotrze żółtego piasku
posiejemy po całym świecie
by urodziło niebo i ziemia
niebo zorzami ziemia kwiatami
Tutaj już wystarczy tylko zamienić ogień na Swaroga, świętych jako Peruna, a samego św. Piotra, o ironio, patrona żeglarzy i marynarzy, którego symbolami między innymi są łódź i ryby, na Welesa. Wszystko ładnie się ze sobą spaja, prawda?
Więcej o tej kolędzie dowiecie się tutaj.
Wielce prawdopodobne, że C.D.N